Ewangelia Marka 6
[7] Następnie przywołał do siebie Dwunastu i zaczął ich wysyłać po dwóch, dając im władzę nad duchami nieczystymi. [8] Polecił im, aby nie brali na drogę nic oprócz laski - ani chleba, ani torby podróżnej, ani monety w trzosie - [9] lecz by obuli sandały i nawet nie wkładali dwóch tunik. [10] Potem dodał: Gdziekolwiek wejdziecie do domu, korzystajcie z jego gościny aż do odejścia. [11] A gdyby was gdzieś nie przyjęto ani nie chciano wysłuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie pył z waszych stóp na świadectwo dla nich. [12] Oni więc wyszli i zaczęli wzywać ludzi do opamiętania. [13] Wyganiali przy tym wiele demonów oraz namaszczali olejem i uzdrawiali licznych chorych. [14] I usłyszał o Nim król Herod, gdyż Jego imię stało się głośne i mówiono: Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego przejawia się w nim taka moc. [15] Inni utrzymywali: To Eliasz. Jeszcze inni głosili: To prorok - po prostu jeden z proroków. [16] Herod, gdy to usłyszał, stwierdził: To Jan, którego ja kazałem ściąć, to on zmartwychwstał. [17] Sam Herod bowiem posłał żołnierzy, aresztował Jana i osadził go w więzieniu. Powodem była Herodiada, żona jego brata Filipa, którą sam pojął za żonę. [18] Jan wytykał mu to, mówiąc: Nie wolno ci mieć żony twego brata. [19] Herodiada czuła więc niechęć do Jana i chciała go zabić, ale nie była w stanie. [20] Herod bowiem obawiał się Jana, przekonany, że to człowiek prawy i święty. Z tego powodu chronił go, a kiedykolwiek go słuchał, czuł się wielce zakłopotany, chociaż słuchał go chętnie. [21] Okazja nadarzyła się w dniu urodzin Heroda. Wyprawił on wtedy ucztę dla swoich dostojników, dowódców i całej galilejskiej elity. [22] Otóż córka tej właśnie Herodiady zatańczyła i swym tańcem urzekła Heroda oraz jego gości. Król powiedział dziewczynie: Poproś mnie, o co chcesz, a dam ci. [23] Przysiągł jej natomiast wiele: Dam, o cokolwiek poprosisz, choćby połowę mojego królestwa. [24] Wtedy dziewczyna wyszła i radziła się matki: O co warto dla siebie poprosić? Ta zaś odparła: Poproś o głowę Jana Chrzciciela. [25] Wróciła więc szybko do króla i powiedziała: Chcę, byś mi tu zaraz dał na półmisku głowę Jana Chrzciciela. [26] Króla ogarnął smutek, lecz ze względu na przysięgę i na gości nie chciał jej odmówić. [27] Wysłał więc zaraz żołnierza ze straży przybocznej i rozkazał przynieść głowę Jana Chrzciciela. Żołnierz poszedł zatem i ściął go w więzieniu, [28] następnie przyniósł jego głowę na półmisku i dał ją dziewczynie, a ta swojej matce. [29] Gdy usłyszeli o tym uczniowie Jana, przyszli, wzięli jego ciało i złożyli je w grobie. [30] Potem apostołowie zeszli się u Jezusa i opowiedzieli Mu o wszystkim, czego dokonali i czego nauczali. [31] Wtedy powiedział im: Niech teraz każdy z was uda się samotnie na odludne miejsce i tam trochę odpocznie. Wiele bowiem osób przychodziło i odchodziło, tak że nie mieli nawet czasu na posiłek. [32] Odpłynęli więc łodzią na odludzie, aby pobyć w samotności. [33] Lecz zauważono, jak odpływają, i wielu ich rozpoznało, dlatego lądem zbiegli się tam ze wszystkich miast - nawet ich wyprzedzili. [34] Gdy więc wyszedł, zobaczył wielki tłum ludzi i zlitował się nad nimi, bo byli jak owce bez pasterza, a potem zaczął ich uczyć wielu rzeczy. [35] A gdy zrobiło się już późno, uczniowie podeszli do Jezusa z taką radą: Miejsce to jest puste i godzina już późna. [36] Rozpuść ich, niech idą do okolicznych zagród oraz wsi i kupią sobie coś do jedzenia. [37] A On na to: Wy dajcie im jeść. Wtedy Go zapytali: Czy mamy iść, nakupić chleba za dwieście denarów i dać im zjeść? [38] Ile macie chlebów? - zapytał. - Idźcie i zobaczcie. A gdy się upewnili, odpowiedzieli: Pięć i dwie ryby. [39] Wtedy polecił im posadzić wszystkich grupami na zielonej trawie. [40] Rozłożyli się więc gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. [41] A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i pobłogosławił. Następnie łamał chleb i dawał swoim uczniom, a ci kładli go przed ludźmi. Także dwie ryby rozdzielił między siedzących. [42] I jedli wszyscy - i nasycili się. [43] Potem zebrali dwanaście koszy pełnych kawałków chleba i ryb. [44] Tych zaś, którzy jedli chleb, było pięć tysięcy mężczyzn. [45] Zaraz potem wymógł na swoich uczniach, żeby wsiedli do łodzi i popłynęli przed Nim na drugą stronę jeziora, w kierunku Betsaidy, a Jego zostawili, aby rozpuścił tłum. [46] Po rozstaniu się z ludźmi odszedł na górę. Chciał się pomodlić. [47] Tymczasem nastał wieczór, łódź była na środku jeziora, a On sam na lądzie. [48] Wówczas zobaczył ich, jak walczą przy wiosłach, gdyż wiatr mają przeciwny, i około czwartej nad ranem przyszedł do nich po falach - i chciał ich wyminąć. [49] Oni jednak, gdy Go zobaczyli idącego po wodzie, pomyśleli, że to zjawa, i krzyknęli. [50] Wszyscy Go bowiem zobaczyli i przestraszyli się. Lecz On natychmiast odezwał się: Odwagi, to Ja jestem, przestańcie się bać! [51] I gdy wszedł do nich do łodzi, wiatr ustał, a oni wręcz zastygli w zdumieniu. [52] Nie rozumieli bowiem tego, co się zdarzyło z chlebami, gdyż ich serca były nieczułe. [53] Po przybyciu na drugą stronę przybili łodzią do ziemi Genezaret. [54] Gdy tylko Jezus wyszedł z łodzi, ludzie zaraz Go rozpoznali. [55] Obiegli zatem cały ten obszar i tam, gdzie - jak słyszeli - przebywa, zaczęli na posłaniach znosić ludzi z różnymi dolegliwościami. [56] Gdziekolwiek więc wchodził do wsi, do miasta lub do osady, wynosili na place chorych i prosili Go, by im pozwolił dotknąć choć skraju swojej szaty. Ci zaś, którzy Go dotknęli, dostępowali uzdrowienia.